Niewiele słów za wyjątkiem poezji może oddać magię staropolskiego obyczaju dzielenia się opłatkiem w domu, w szkole, w pracy. Niektórzy próbują zastąpić termin opłatek zamieniając go słowem śledzik. Ale nie wierzcie im. Opłatek pozostanie opłatkiem, jak chleb chlebem, a Boże Narodzenie liturgią Betlejemskiej Nocy, a nie zwykłym obiadem.
Wigilijna strawa czyli „Może jeszcze odrobinę barszczyku?”
Tak anielskimi głosami zachęcały Panie z Pro Futuro do pałaszowania wielkich porcji wigilijnych potraw, których nie mogło być mniej niż dwanaście i nie było. Tradycyjnie do skompletowania pełnego tuzina dolicza się cukier, sól i kompot, ale i tak wszyscy wiedzą, że najważniejszy jest wspólny posiłek, wspólny stół i wspólne świętowanie. Zresztą popatrzcie na fotki a z łatwością odgadniecie, że było po prostu świątecznie, rodzinne i smacznie …