Szanowna Pani Prezes!
To znowu ja – życzliwy sąsiad, żarliwy obrońca moralności i społeczny stróż porządku publicznego. Wiedziony przeczuciem, wybrałem się z wnukami do Białki Tatrzańskiej, oddać się urokom zimowego, białego szaleństwa. I wyobrazi sobie Pani moje zdziwienie, kiedy to na stoku ujrzałem dzieciaki śmigające na nartach i deskach, poprzebierane w jakieś takie odblaskowe znaczniki.
Zainteresowałem się oczywiście, bo widok to niecodzienny i dowiedziałem się, że te oto dzieciaki przyjechały na „białą szkołę” z Warszawy. Z Pro Futuro! Z Pani szkoły! Wiedziałem już co mam robić… Lornetka, mikrofony, permanentna inwigilacja. A wszystko to dla dobra młodej jednostki będącej przyszłą opoką narodu. O droga Pani, powinna się Pani zainteresować. Na stoku podzielono ich na grupy, oddano pod opiekę ludzi w pomarańczowych kurtkach z napisem „instruktor” i oddawali się z nieukrywaną radością urokom nauki i doskonaleniu jazdy na „parapetach” i „boazerii”. Popołudnia spędzali bawiąc się wesoło na lekcjach, wycieczkach i różnych nieprzyzwoitych zajęciach. Wie Pani, że kulig z ogniskiem i pieczeniem kiełbasek zorganizowali sobie! Niedopuszczalne, bo mnie nie zaprosili, mimo, że się cały czas w pobliżu kręciłem. I tak spędzili w Białce cały tydzień, mając piękną pogodę, wspaniałą zabawę, mnóstwo śniegu. To niesprawiedliwe jest, bo ja tak nie mam. Ja bardzo proszę o interwencję!!!
Zawsze oddany sprawie,
Sąsiad Życzliwy