logo

tel. (22) 861-31-30

kom. 608-355-172

sekretariat@profuturo.edu.pl

ul. Przyszłości 4

05-082 Blizne Łaszcz.

Poniedziałek - Piątek

8.00-17.00 | Sekretariat

7.30-18.30 | Szkoła

logo

tel. (22) 861-31-30

kom. 608-355-172

ul. Kaliskiego 29A

01-476 Warszawa

07:30 - 18:30

Pon. - Pt.

Wielki Sukces Naszych Tenisistów Stołowych!

Trzej przyjaciele z boiska, czyli Bracia B. B. i Alfredo di Stefano.

Są zamieszani w każdą poważniejszą aferę medalową z udziałem reprezentantów szkół Pro Futuro i Uczniowskiego Klubu Sportowego o swojsko brzmiącej nazwie. Przemek i Olek Bosakowie oraz Sławek Kuleta. Multimedaliści w różnych dyscyplinach.
Tym razem nieomal zdemolowali rywali na Drugich Mistrzostwach Warszawy Szkół Niepublicznych w tenisie stołowym. Turniej zorganizowała zaprzyjaźniona szkoła Lauder Morasha pod egidą Federacji Sportu Szkół Niepublicznych Pro Futuro.
 
Rozdział Pierwszy Sagi. „Nasi na zawodach.”
                             
Indywidualnie: Olek zdobył wicemistrzostwo! Sławek brązowy medal!
Drużynowo: Nasza dzielna ekipa zajęła III miejsce na podium! Brązowe medale chłopców są tym większym sukcesem, że pozostałe teamy wystawiły pełny dziewięcioosobowy skład. Jak łatwo się domyśleć do złota w drużynie zabrakło nam choćby kilku statystów. Nikt jednak nie przypuszczał, że nasi są aż tak dobrzy…
                              
Gra Podwójna: Bracia B. B. nie pozostawili złudzeń rywalom uświadamiając ich kto rządzi na mieście. Złoty medal i Mistrzostwo Warszawy Szkół niepublicznych w deblu Olka i Przemka!

Rozdział Drugi Sagi. „Takich trzech jak ich dwóch to gdzie indziej nie ma ani jednego!”  
                         
Sucha informacja o sukcesie tych trzech gentelmanów to za mało.
Myślę, że nadeszła pora na pierwsze poważne rozliczenie dotychczasowej działalności wyżej wymienionych gagatków. Będą to słowa ostre, szorstkie i trudne. No cóż! Wszak nikt nie obiecywał, że będzie miło lekko i przyjemnie….
 
Olka i Sławka poznałem sześć lat temu. Przemka rok później. Dwaj pierwsi przyszli dopiero do Pro Futuro. Ten trzeci garował jeszcze w przedszkolu. Sławek zwany także Stefanem i Aleksander – Olo pojawili się na pierwszym treningu piłki nożnej jak kilkunastu innych chłopców w ich wieku. Na tle grupy nie wyróżniali się niczym szczególnym. Ot zwyczajni malcy. Dopiero po wielu miesiącach zorientowałem się, że jeden jest bardzo silny, a drugi bardzo szybki. A poza tym nic szczególnego. Ot zwyczajni malcy. Zresztą gwiazdą najmłodszej ekipy był wówczas Tomek Rejban. Chłopak o śląskim rodowodzie, który strzelał na treningach gola za golem bramkarzom starszym od niego o kilka lat. Niestety dla Nas, czyli Pro Futuro po roku wypożyczenia Tomasz wrócił do Katowic i tyle go widzieli. W tym samym czasie w starszym roczniku rządził Tomek Karczewski, który już wówczas potrafił lewą nogą wiązać przysłowiowe krawaty, a prawą podlewać kwiaty z odległości 20 metrów. A Stefan i Olo nic! Tylko jak ten Manuel co to tylko kanapki potrafi robić, tak oni tylko przychodzili non stop na treningi. W soboty też. Nie opuścili też żadnych zawodów i meczów sparingowych choć przez pierwsze dwa lata dorobili się odcisków od siedzenia na ławie rezerwowych. Inni, przeważnie starsi od nich pozwalali sobie na chwile słabości przychodząc na zajęcia z futbolu wtedy kiedy im pasowało…
                                  
Pamiętam pierwsze Mistrzostwa Warszawy w Piłce Nożnej na otwartych boiskach. Był 2002 rok. W kategorii III klas Szkoły Podstawowej mieliśmy w Pro Futuro murowanych kandydatów do złota. Paka jak marzenie: Gapcio, Osin, Wikieć, Karczu, Kucharz i inni. To były gwiazdy! Znakomicie wyszkoleni piłkarze, dobrze znani w świecie stołecznego futbolu niepublicznego….
                   
Wystawiłem też drugą drużynę, żeby chłopcy ograli się przed następnymi sezonami. Trzon kadry B tworzyli: Olo, Stefan na którego jeszcze nikt wtedy tak nie wołał, Przemo sprowadzony w trybie pilnym z macierzystej zerówki i Olaf, obecnie legenda niepublicznej bramkarki, który ze wszystkich sportów uprawiał wówczas jedynie pływanie i judo. Było w tej ekipie jeszcze kilku tuzów, dla których szczytem marzeń było proste kopnięcie piłki… Ot zwyczajni malcy…
Turniej potoczył się po naszej myśli. Ekipa orlików Pro Futuro zdobyła srebrny medal, a nasz napastnik  z dorobkiem 9 goli ustrzelił koronę króla strzelców. W całym tym zamieszaniu nie byłoby nic dziwnego gdyby nie drobny szczegół. Srebro przypadło w udziale KADRZE B! Gwiazdy ze starszego teamu poległy w 1/8 finału. Królem strzelców  został Olo Bosak, który nigdy wcześniej nie strzelił dla Pro Futuro nawet jednego gola! Najlepszym zawodnikiem został Sławek Kuleta! Objawieniem Mistrzostw sześcioletni Przemek Bosak! Po wszystkich trzech, jeszcze tego samego dnia zgłosiła się Legia Warszawa. Olbrzymi sukces chłopców miał także dla mnie, młodego trenera wymiar wielce dydaktyczny. Nauczyłem się pewnej piłkarskiej prawdy. Praca na treningach, wytrwałość i pasja prędzej czy później zostaną nagrodzone. Nie wiedziałem tylko jeszcze, że narodziła się wtedy najlepsza drużyna w historii Pro Futuro. Drużyna, która w późniejszych latach sięgnęła po wszystkie możliwe laury w Warszawie, a także i na wyjeździe. Ich marzenie o wielkiej piłce trwa zresztą nadal. Przemek jest gwiazdą Polonii Warszawa, Sławek gra w Legii, a Olek codziennie trenuje pod okiem dwóch szkoleniowców w UKS Pro Futuro, czyniąc stałe postępy. Majowy poranek 2002 roku, czas ich pierwszego sukcesu, był także ostatnim dniem gdy pomyślałem o nich: Ot zwyczajni malcy….
                                    
Część Trzecia Sagi. „ Przygody Braci B. B. i Alfreda di Stefano na łamach prasy i internetu.”

Znacząca większość przewag i sukcesów bohaterów tego felietonu odbiła się szerokim echem w stołecznej prasie. Wystarczy sięgnąć do zasobów archiwalnych Gazety Wyborczej, Życia Warszawy czy Kurierów Lokalnych by przekonać się o wkładzie Olka, Sławka i Przemka w historię stołecznego futbolu. My ze swej strony proponujemy lekturę artykułów archiwalnych ze stron szkoły i uks. Stosowne linki znajdziecie poniżej tekstu, który czytacie. Na koniec powiem wam jeszcze jedno. W razie wojny, kataklizmu czy sytuacji kryzysowej ja zadzwoniłbym po Braci B. B. i po Stefana. Dlaczego? Bo nigdy mnie nie zawiedli….I dlatego w drużynach, które prowadzę i będę prowadził tych trzech ma u mnie dożywocie….

Comments are closed.